Saturday 26 January 2013

Introduction to poetry / Wstęp do poezji


W pierwszą sobotę Nowego Roku 2013 byłem na warsztatach u pani Marzanny. Po świątecznej przerwie niechętnie szedłem na zajęcia, ale kiedy dotarłem na miejsce było SUPER. Na warsztatach było nas tylko czworo: ja, Tymek, Zuzia i Dominik. Agnieszki, Szymona i Damiana tym razem nie było. Głównym tematem naszych warsztatów były środki poetyckie. Na początku pani rozdała nam przygotowane wcześniej kartki ksero z tematem lekcji i parę wierszy, np. „Lokomotywa” Juliana Tuwima, „Tren XII” Jana Kochanowskiego, „Żołnierz” Bolesława Leśmiana i inne. Potem dyskutowaliśmy i omawialiśmy różne wiersze. Mnie najbardziej podobał się wiersz Jana Kochanowskiego. Nasze zajęcia trwały trzy godziny, więc w między czasie mieliśmy krótką przerwę, na której mogliśmy zjeść coś smacznego i porozmawiać. Po przerwie Pani Marzanna dała nam do przećwiczenia ile słów pochodnych możemy wymyślić ze słowem ‘dom’, a potem mieliśmy konkurs kto najwięcej ułoży słów z wyrazem ‘ręka’. Konkurs ten wygrała pani Marzanna z trzydziestoma pięcioma wyrazami. Wszyscy przy tym dobrze się bawili. Po paru minutach za oknem zauważyliśmy amerykański wóz policyjny i amerykańską taxi. Tak zajęcia dobiegły do końca w miłej i serdeczniej atmosferze. Już nie mogę doczekać się następnych zajęć.
Wiktor

On the first Saturday of the New Year of 2013 I was at a workshop with miss Marzanna. After the Christmas break I was walking to class reluctantly, but when I got there it was great. At the workshops there were only four of us: me, Tymek, Zuzia and Dominik. Agnieszka, Szymon and Damian this time were not present (Agnieszka and Szymon were in Poland because their gran passed away). The main topic of our workshop were poetic measures. First miss Marzanna distributed cards with the poems such as ‘Lokomotywa’ by Julian Tuwim, ‘Tren XII’ by Jan Kochanowski, ‘Żołnierz’ by Boleslaw Leśmian and others. Then we discussed the figures of speech and sample poems. I liked most the poem by Jan Kochanowski, ,,Tren XII.'' Our classes lasted three hours, then, in the meantime, we had a short break where we could have something good to eat and talk. After the break we practiced the words derived from the words ,,house,'' and then we had a competition for who can come up with the gratest amount of words deriving from the word ,,hand.'' The competition was won by miss Marzanna with a score of about 35 words. Suddenly, we saw the American police car and an American taxi behind the window. And so came the end of our activities in a relaxed atmosphere. I can't wait for the next workshop.
by Wiktor

.......................................................
A poniżej kilka ciekawostek o Janie Kochanowskim.


Szymon wybrał ten fragment:
Dla Mistrza z Czarnolasu ulubionym miejscem na pisanie fraszek była lipa pod jego domem. Około 1579 r. szczęśliwe życie przerwała śmierć ukochanej córki, Urszuli. Poeta poświęcił jej ostatni,  najwybitniejszy cykl poetycki – „Treny”. Źródło

Dominik i Tymek:
W epoce renesansu, łacina przestała być tak popularna jak w epoce średniowiecza. Dzięki wynalezieniu druku i reformacji, coraz bardziej popularne stawały się języki narodowe, a łacina przestała być językiem uniwersalnym. Kochanowski wykorzystał więc, możliwość pisania po polsku. Nie odcinał się całkowicie od tradycji językowej i trzymania się dawniejszych form oraz słownictwa. Korzystał też z żywej mowy i wprowadzał nowo pojawiające się słowa, zachowując ulubiony przez siebie umiar. Nie poświęcał utworów własnej sławie. Pisał po to, by przekazać pewne prawdy uniwersalne i przysłużyć się np. państwu, pokazać jego wady i to, co jest złe. Przykładem może być dramat „Odprawa posłów greckich”, która była pierwszą książką, drukowaną w Warszawie (wystawiona i wyd. 1578). Źródło

Agnieszka:

Wyznawał filozofię stoicką, epikurejską i neoplatońską.
Mimo swojej religijności, w trenach, jako rozżalony ojciec, Kochanowski poddaje w wątpliwość istnienie Boga. Niedługo potem, umarła druga córka Kochanowskiego, Hanna. Źródło

Zuzia:
Najbardziej mnie zaciekawił ten kawałek: „Kochanowski zmarł na atak serca w Lublinie. Udał się tam, aby oskarżyć zabójców swojego szwagra”. Źródło

Saturday 19 January 2013

Time Capsule / Wehikuł czasu

On the last workshop of 2012, we were learning about a lot of things. It was fun, as always, even though every day is different. For example on the 15th of December we were talking about what do ‘discrimination’, ‘stereotypes’, ‘racism’ or ‘prejudice’ mean. For example a stereotype is similar to a prejudice but a prejudice is always negative while a stereotype can be positive like “all the black people are good dancers”. We also were talking about when would we like to live out of these times: 1562, pre-1870, 1837-1901, pre-1861, 1913, pre-1918 or 1960’s. We were also told a bit about each of these times so we get the idea of what was life like in each of them. For example, 1562: Britain began its slave trade in Africa, or, 1837-1901: During Queen Victoria’s reign many poorer women had to look after the home, husband, children and work but were barred from all well-paid jobs. Later on we did a mind map about what would people have to have to change the world and we came up that some of the things might be money, faith in what they want, they surely have to work hard to get what they want and they have to have time to do so. That is just a small amount of the skills we talked about on the 15th of December but in my opinion these four things are the most important out of all.

In conclusion I would just say that this was just a continuation of what we did three weeks ago but it was still very interesting.
(by Dominik)

...................................................
And these are our works inspired by the workshop and the idea of travelling in time:


Wehikuł czasu

Czy kiedyś zastanawiałeś się, czy wehikuł czasu istnieje i co by się stało gdybyś nagle przeniósł się w czasy sprzed stu lat? Jak wtedy wyglądałoby Twoje życie?  Kiedy ja w myślach przenoszę się w czasy sprzed stu lat, wyobrażam sobie chłopca, który nie wie co to komputer, czy telefon komórkowy. Wyobrażam sobie, że siedzę z moim młodszym bratem i moimi rodzicami w jednym dużym pomieszczeniu, gdzie jest kuchnia, sypialnia i miejsce do zabawy. W tamtych czasach ludzie nie mieli takich domów jak my mamy teraz. Ludzie ogrzewali swoje domy piecami, w których paliło się węglem i drzewem. Wyobrażam sobie, że w naszym domu nie ma instalacji, ani kanalizacji wodnej. Wodę do domu musimy nosić w wiadrach. Nie ma również transportu i ludzie muszą pokonywać długą drogę pieszo. A czy zdarzyło ci się narzekać, że zadano za dużo lekcji do odrobienia i że do szkoły za wcześnie trzeba wstawać? To wyobraź sobie, że w tym moim świecie z przed stu lat, niektóre dzieci nie chodziły do szkoły, ponieważ nie było to obowiązkowe. Jeśli ktoś chodził do szkoły to książki i zeszyty nosił w tornistrze, który swoim wyglądem nie przypomina dzisiejszego plecaka. Dzieci to muszą okazywać wielki szacunek dla swoich rodziców i nie wyobrażam sobie okazać większego sprzeciwu, ponieważ jeśli dziecko jest nie posłuszne to może dostać porządne lanie. Dzieci muszą pomagać w pracach domowych i w pracach polowych. W tamtych czasach ludzie nie przywiązywali wagi do nauki i było duże zacofanie. Nauka była traktowana przez niektórych jak zjawisko niepotrzebne. Gdybyś więc urodził się sto lat temu i miał marzenia o studiowaniu, to ludzie mogli by cię wyśmiać. Na szczęście to zmieniło się i dzięki temu możesz dzisiaj wybrać sobie gimnazjum, liceum czy studia o jakich marzysz. Po dłuższym zastanowieniu wybieram obecne czasy.
(by Wiktor)


Przeniosłam się do przyszłości

Przeniosłam się do przyszłości do 3057 roku. Nie miałam jakiegoś wytłumaczenia dlaczego akurat tam się wybieram, ale byłam ciekawa. Wehikuł był bardzo ciasny i miał niesamowicie dużo guzików. Był bardzo zardzewiały i nie chcę mówić ile było pajęczyn, ale teraz nie jest czas żeby gadać o takich pierdółkach.

Więc w latach 3057 kobiety chodziły w bardzo dziwnych, a zarazem interesujących sukienkach. Miały niesamowicie uplecione włosy i się poruszały z wielkim wdziękiem, ale nie chodziły normalnie. Rozglądały się wszędzie i w ręce jakby trzymały jakieś niewidzialne kule, którymi jakby machały przed oczami i patrzyły na świat. Nogi się wyginały w różne strony i żadna z tych fascynujących kobiet nie stała prosto, ani żadna nie zerknęła nawet kątem oka na mnie. Ja tylko stałam bezczynnie, gapiąc się na to, co te dziwne stworzenia robiły przed moimi oczami. Wszystkie chodziły tam bez jakiegoś wyraźnego celu i co jakiś czas któraś zamlaskała głośno swoimi dziwnie małymi ustami i szła dalej.

Jeszcze nie mówiłam, że to był pokój. Tak, owszem, to był zwykły pokój. No może niedokładnie zwykły pokój, bo był sporo większy niż normalny pokój, ale i tak to był pokój. Nie stał tam ani jeden bezczelny mebel. Był biały sufit i białe ściany i jedyne charakterystyczne coś w tym wszystkim to był dywan. Dywan miał namalowane kolorowe fajerwerki, a sam w sobie był turkusowy. W kącie było napisane coś w ich języku, ale nie wiem co. Wyglądało to tak:

Pomocy!!!

Poznałam tylko ostatnie trzy wykrzykniki. Było pięć pokoi. W jednym Kobiety, w drugim dzidziusie, w trzecim dzieci od 5-10 lat, w czwartym nastolatki, i w piątym mężczyźni. Reszta wyglądała normalnie, ale jednak mieli coś takiego dziwnego w sobie, dokładnie jak te kobiety. Takie elastyczne, a zarazem takie twarde. Ten mocny makijaż i żółte oczy… coś się za tym kryło. A to słowo to było:

POMOCY!!!

(by Zuzia)


Friday 18 January 2013

Homo Deterior


Dojrzała i pięknie napisana praca o dyskryminacji względem koloru oczu autorstwa Agnieszki:
....................................................
Od kiedy tylko pamiętam nienawidziłam brązowego. Wydawał mi się taki pospolity, nadęty. Co ja jednak mogę wiedzieć? Przecież jestem niezdolna do logicznego rozumowania i moja opinia nic nie znaczy. Jestem bezużyteczną, pasożytniczą jednostką. Innymi słowy, jestem niebieskooka. W realiach, w jakich żyję, nie mam najmniejszych szans czegokolwiek osiągnąć, ani zdobyć jakiejkolwiek pozycji społecznej. Równie dobrze mogłabym nie istnieć.

To próbują nam wmówić. Większość z nas im uwierzyła, tylko bardzo nieliczni się ostali. Tylko ci, którzy poznali prawdziwą wersję wydarzeń. Odebrano nam wszystkie prawa. Nawet prawo do protestu. Wszystko zaczęło się jakieś dwieście lat temu, kiedy to powszechnie znany i poważany profesor Steward przedstawił swoją kontrowersyjną teorię ewolucji człowieka na przestrzeni wieków, biorąc pod uwagę kolor tęczówki. Otóż, na podstawie najróżniejszych badań, doszedł ponoć do wniosku, że tylko ludzie brązowoocy są prawdziwą odmianą homo sapiens, zaś niebieskoocy, zielonoocy i szaroocy to tylko mutacje tego gatunku. Ponoć 'innoocy' (jak to się teraz na nas mówi) są genetycznie negatywnie i agresywnie nastawieni do świata. Ich mózgi są nieporównywalnie mniej rozwinięte niż mózgi brązowookich i piwnookich oraz ich pamięć, panowanie nad emocjami, kreatywność i ogólnie myślenie są na o wiele niższym poziomie. Twierdził, że nie zasługują na miano homo sapiens i przezwał ich (nas) homo deterior.

Reakcje na tę teorię były najróżniejsze. Jedni uznali ją za bezpodstawną i wyśmiali, znaleźli się jednak i tacy, którym bardzo ona odpowiadała i otwarcie ją popierali. Tuż po publikacji, za teorią opowiedziało się kilka największych światowych gwiazd (wszystkie, oczywiście, brązowookie) kina, muzyki i mody tego czasu. Rząd stwierdził, że za jakiś czas sprawa się załagodzi, rozejdzie się po kościach, jak to zwykle bywało w podobnych przypadkach, nie podjął więc żadnych radykalnych działań. Tym razem jednak sprawy potoczyły się inaczej. Teoria stała się słynna na całym świecie, ciągle się o niej mówiło. Rozpoczęły się podziały.

Stare, zażyłe znajomości zmieniały się w ostre wymiany zdań i mijanie się na ulicy bez zwykłego „Dzień dobry!”. Dzieci w szkole zaczynały się kłócić i przezywać, i choć oficjalnie nikt o niczym nie wiedział, to nieoficjalnie wiadomo było, że poszło o oczy. Media szalały, codziennie w wiadomościach puszczano tysiące rzekomych „dowodów” teorii Stewarda. W ludziach pojawiła się wzajemna wrogość i trzymali się w grupkach według koloru oczu. Psycholodzy, naukowcy, i inni co inteligentniejsi nawoływali do zastanowienia się i zwracali uwagę, że Steward nie podał żadnych naukowo potwierdzonych dowodów swojej teorii ,i że jest to tylko irracjonalny pomysł. Nikt ich nie słuchał. Brązowoocy stali się wyraźnie odważniejsi i pewniejsi siebie, zaczęły się szerzyć kawały o „innookich”, obraźliwe napisy graffiti na ścianach, książi o poniżającej treści. O niebieskookich mówiło się potocznie „płytcy jak woda w ich oczach”. W międzyczasie nastąpił kryzys w ekonomii, wielu innookich odmówiło pracy w tak nieprzyjemnych warunkach; brązowoocy zaczęli dostawać podwyżki, awansować, podczas gdy reszta społeczeństwa trwała w buncie. Co chwila wybuchały strajki i protesty, doszło też do kilku poważnych bójek. Można też było zauważyć widoczne zmiany w polityce, we wszystkich prowadzących partiach zwolniono większość innookich pracowników, a zatrudniono brązowookich. Wkrótce potem przeprowadzono reformę. Reformę, która zmieniła cały świat. Powstały frakcje, ich członkowie przyjmowani byli na podstawie koloru oczy. Każda frakcja przejęła określoną część miasta. Naturalnie, brązowoocy otrzymali największą i bogatszą część miasta, należała do nich większość sklepów, parków, lepiej wyposażone szkoły. Innookim natomiast dostała się mała, uboga część miasta i odebrano im prawo do protestu. Brązowoocy zaczęli być wykorzystywani do wszystkich brudnych robót i dostawali tylko najgorzej płatne zajęcia. Dzieci brązowookich i innookich uczęszczały do innych szkół i rodzice zabraniali im się bawić ze sobą. Wszystkie gazety pełne były brązowookich gwiazd i gwiazdorów. Wstrzymano i zdelegalizowano produkcję soczewek zmieniających kolor oczu. Ludzie zamienili się w dyskryminujące i zapatrzone w siebie bestie. A wszystkiemu winnien był jeden człowiek. Na imię mu było Goodall i był przewodniczącym niezbyt lubianej partii politycznej. Posiadł jednak niesamowite pieniądze, pomysł na sukces po cudzych plecach i umiejętność manipulowania ludźmi. Za jeden drobny występ publiczny obiecał profesorowi Stewardowi fortunę, która gwarantowała mu całe życie dobrobytu. Kiedy tylko sprawy zaczęły się toczyć po myśli Goodalla, gdy brązowoocy zaczęli gardzić innookimi, obecny niebieskooki prezydent i kilkoro innych niewygodnych postaci politycznych „zaginęło” w nieznanych okolicznościach, a Goodall rozpoczął kampanię wyborczą swojej brązowookiej partii.

Do dzisiaj nasz świat jest skłócony i wrogi. Z dziada na dziada przekazywana jest nienawiść i poczucie bezradności.

Niebieskoocy nigdy nie dorównają brązowookim. Nie zapanuje pomiędzy nimi pokój. Chyba, że nauczą się przebaczać...