Dojrzała i pięknie napisana praca o dyskryminacji względem koloru oczu autorstwa Agnieszki:
....................................................
Od kiedy tylko pamiętam nienawidziłam brązowego.
Wydawał mi się taki pospolity, nadęty. Co ja jednak mogę wiedzieć? Przecież
jestem niezdolna do logicznego rozumowania i moja opinia nic nie znaczy. Jestem
bezużyteczną, pasożytniczą jednostką. Innymi słowy, jestem niebieskooka. W
realiach, w jakich żyję, nie mam najmniejszych szans czegokolwiek osiągnąć, ani
zdobyć jakiejkolwiek pozycji społecznej. Równie dobrze mogłabym nie istnieć.
To próbują nam wmówić. Większość z nas im uwierzyła, tylko bardzo
nieliczni się ostali. Tylko ci, którzy poznali prawdziwą
wersję wydarzeń. Odebrano nam wszystkie prawa. Nawet prawo do protestu.
Wszystko zaczęło się jakieś dwieście lat temu, kiedy
to powszechnie znany i poważany profesor Steward przedstawił swoją
kontrowersyjną teorię ewolucji człowieka na przestrzeni wieków, biorąc pod
uwagę kolor tęczówki. Otóż, na podstawie najróżniejszych badań, doszedł ponoć
do wniosku, że tylko ludzie brązowoocy są prawdziwą odmianą homo sapiens,
zaś niebieskoocy, zielonoocy i szaroocy to tylko mutacje tego gatunku. Ponoć
'innoocy' (jak to się teraz na nas mówi) są genetycznie negatywnie i agresywnie
nastawieni do świata. Ich mózgi są nieporównywalnie mniej rozwinięte niż mózgi
brązowookich i piwnookich oraz ich pamięć, panowanie nad emocjami, kreatywność
i ogólnie myślenie są na o wiele niższym poziomie. Twierdził, że nie zasługują
na miano homo sapiens i przezwał ich (nas) homo deterior.
Reakcje na tę teorię były najróżniejsze. Jedni uznali ją za bezpodstawną
i wyśmiali, znaleźli się jednak i tacy, którym bardzo ona odpowiadała i
otwarcie ją popierali. Tuż po publikacji, za teorią opowiedziało się kilka
największych światowych gwiazd (wszystkie, oczywiście, brązowookie) kina,
muzyki i mody tego czasu. Rząd stwierdził, że za jakiś czas sprawa się
załagodzi, rozejdzie się po kościach, jak to zwykle bywało w podobnych przypadkach,
nie podjął więc żadnych radykalnych działań. Tym razem jednak sprawy potoczyły
się inaczej. Teoria stała się słynna na całym świecie, ciągle się o niej
mówiło. Rozpoczęły się podziały.
Stare, zażyłe znajomości zmieniały się w ostre wymiany zdań i
mijanie się na ulicy bez zwykłego „Dzień dobry!”. Dzieci w szkole zaczynały się
kłócić i przezywać, i choć oficjalnie nikt o niczym nie wiedział, to
nieoficjalnie wiadomo było, że poszło o oczy. Media szalały, codziennie w
wiadomościach puszczano tysiące rzekomych „dowodów” teorii Stewarda. W ludziach
pojawiła się wzajemna wrogość i trzymali się w grupkach według koloru oczu.
Psycholodzy, naukowcy, i inni co inteligentniejsi nawoływali do zastanowienia
się i zwracali uwagę, że Steward nie podał żadnych naukowo potwierdzonych
dowodów swojej teorii ,i że jest to tylko irracjonalny pomysł. Nikt ich nie
słuchał. Brązowoocy stali się wyraźnie odważniejsi i pewniejsi siebie, zaczęły
się szerzyć kawały o „innookich”, obraźliwe napisy graffiti na ścianach, książi
o poniżającej treści. O niebieskookich mówiło się potocznie „płytcy jak woda w
ich oczach”. W międzyczasie nastąpił kryzys w ekonomii, wielu innookich
odmówiło pracy w tak nieprzyjemnych warunkach; brązowoocy zaczęli dostawać
podwyżki, awansować, podczas gdy reszta społeczeństwa trwała w buncie. Co
chwila wybuchały strajki i protesty, doszło też do kilku poważnych bójek. Można
też było zauważyć widoczne zmiany w polityce, we wszystkich prowadzących
partiach zwolniono większość innookich pracowników, a zatrudniono brązowookich.
Wkrótce potem przeprowadzono reformę. Reformę, która zmieniła cały świat.
Powstały frakcje, ich członkowie przyjmowani byli na podstawie koloru oczy.
Każda frakcja przejęła określoną część miasta. Naturalnie, brązowoocy otrzymali
największą i bogatszą część miasta, należała do nich większość sklepów, parków,
lepiej wyposażone szkoły. Innookim natomiast dostała się mała, uboga część
miasta i odebrano im prawo do protestu. Brązowoocy zaczęli być wykorzystywani
do wszystkich brudnych robót i dostawali tylko najgorzej płatne zajęcia. Dzieci
brązowookich i innookich uczęszczały do innych szkół i rodzice zabraniali im
się bawić ze sobą. Wszystkie gazety pełne były brązowookich gwiazd i
gwiazdorów. Wstrzymano i zdelegalizowano produkcję soczewek zmieniających kolor
oczu. Ludzie zamienili się w dyskryminujące
i zapatrzone w siebie bestie. A wszystkiemu
winnien był jeden człowiek. Na imię mu było Goodall i był przewodniczącym niezbyt
lubianej partii politycznej. Posiadł jednak niesamowite pieniądze, pomysł na sukces
po cudzych plecach i umiejętność manipulowania ludźmi. Za jeden drobny występ
publiczny obiecał profesorowi Stewardowi fortunę, która gwarantowała mu całe
życie dobrobytu. Kiedy tylko sprawy zaczęły się toczyć po myśli Goodalla, gdy
brązowoocy zaczęli gardzić innookimi, obecny niebieskooki prezydent i kilkoro
innych niewygodnych postaci politycznych „zaginęło” w nieznanych
okolicznościach, a Goodall rozpoczął kampanię wyborczą swojej brązowookiej
partii.
Do dzisiaj nasz świat jest skłócony i wrogi. Z dziada na dziada
przekazywana jest nienawiść i poczucie bezradności.
Niebieskoocy nigdy nie dorównają brązowookim. Nie zapanuje
pomiędzy nimi pokój. Chyba, że nauczą się przebaczać...
No comments:
Post a Comment